Z Edynburga załatwiłem sobie za pośrednictwem pana z B&B taksówkę. Starszy Pan wiózł mnie przez Szkocję i gawędziliśmy o Polsce, jego kraju i golfie. Tam gdzie facet mieszka ma dookoła kilkanaście pól golfowych i sam bardzo chętnie i dośc często gra. To pierwsza różnica między naszymi krajami. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami na tego typu tematy przez całą drogę. Kiedy dojechaliśmy jak każdy człowiek w podróży jak by nie patrzec jednak służbowej, chce od niego paragon. Patrzy na mnie taksówkarz i nie wie o co mi chodzi. W końcu daje mi swoją wizytówkę, na odwrocie której napisał ile zapłaciłem i maznął podpis. Jakby ktoś pytał, mówi, to niech do mnie zadzwoni i on potwierdzi, że tyle zapłaciłem. Już widzę minę mojego księgowego.
Problem mam z komórką, którą właśnie kupiłem i która nie działa, jak jest najbardziej potrzebna. Miał byc roaming a go nie ma.
Nocleg mam tuż obok pola, dosłownie za rogiem u miłego pana, który właśnie idzie grac w golfa. Ja też czym prędzej rzucam rzeczy i niestety nie idę zobaczyc historycznego pola. Strasznie wkurzony idę szukac kafejki dzięki której mógłbym się porozumiec z Dorotką, żeby zrobili coś z tym telefonem. W końcu po długich i meczących próbach udaj się załatwic włączenie tego cholernego roamingu.