Na szczęście nie musiałem tłumaczyc nikomu, że Londyn to za granicą i nie usłyszałem, że takiego miasta nie ma. Jest. Z lotniska odbiera mnie sympatyczna Pani Ewa, która przygotowała spotkanie i mnie zaprosiła. Mam też szybkie zwiedzanie miasta z okien samochodu. Trochę to jak na wycieczce "lewo-prawo" ale daje się cokolwiek zobaczyc. Pani Ewa opowiada bardzo dużo, bardzo szybko i bardzo fajnie, ale jedzie też całkiem szybko. Zresztą wygląda na to, że inaczej się nie da bo samochodów zatrzęsienie.
Po dłuższych poszukiwaniach i krążeniu po dla mnie bardzo podobnych uliczkach znajdujemy mój hotelik. Ale okazuje się, że jeszcze nie jest oddany do użytku, dopiero ma byc. Na szczęście mają działający hotel po przeciwnej stronie ulicy i tam ostatecznie ląduję.